Poezja zniszczonego miasta

Nie lubię, jak obdarzone pięknym głosem jazzmanki śpiewają standardy. Wydaje mi się zawsze, że marnują swój talent na wtórną twórczość. Dlatego tym bardziej mnie cieszy album Agi Zaryan „Umiera piękno”, nie dość, że nagrany w starym stylu, to jeszcze po polsku i bardzo polsko, bo o Powstaniu Warszawskim.

Tu muszę od razu nadmienić, że temat Powstania raczej mnie odstrasza, niż zachęca, poprzez przesyt tą tematyką, ale na szczęście zdarzają się świetne wyjątki i to tak różnorodne, jak właśnie pani Zaryan, Lao Che, czy intrygujący projekt Tomasza Bagińskiego „Hardkor 44”. Wielka tu zasługa wspierającego wszystkie powyższe projekty Muzeum Powstania Warszawskiego, odważnego i otwartego. Niemniej jednak, to nie tematyka jest najważniejsza – wiele już razy wzniosły cel próbował przesłonić miałkie wykonanie – co muzyka. A ta jest zachwycająca!

„Umiera piękno”, to album bardzo kameralny, zagrany jedynie na fortepian, kontrabas, perkusja i głos pani Zaryan. Idealne, tradycyjne instrumentarium, a do tego kompozycje pianisty, partnera i wieloletniego współpracownika Agi Zaryan, Michała Tokaja oraz minimalistyczna i świetna wkładka do płyty. Czasem pojawiają się tu także harfa, obój i sekcja smyczków, które dodatkowo podkreślają liryzm i „ludzką” stronę samego powstania. Muzyka nie stara się niczego udowodnić, nie walczy o względy słuchacza, a przede wszystkim – i to w jakim stylu! – podkreśla słowa. Teksty bowiem są autorstwa uczestników tego straceńczego zrywu, Krystyny Krahelskiej, Anny Świrczyńskiej, Elżbiety Szemplińskiej, Miry Grelichowskiej, Józefa Żywina i księdza Jana Twardowskiego. Najbardziej jednak przenika, niemal powodując katharsis, piosenka „Miłość” z tekstem pani Krahelskiej, prawdziwa i bez krzty patosu.

Słuchaj, słuchaj…
Czy w wietrze nie słyszysz, jak śpiewa
Mój głos, w którym miłość i tęsknota
Tak prosta i mocna jak wiosenne drzewa
Jak sprężone gałęzie młodych wierzb w opłotkach
Poprzez pola wiatr gęsty wiosną w serce chlusta
Oddech w piersi tamuje
I krwią tętni w skroniach
Aż do bólu, radosne serce niosąc w dłoniach
Chodzę z wiatrem z nieznanym
Imieniem na ustach…”

Powstała płyta nastrojowa, prosta, kameralna, po brzegi wypełniona emocjami. Daleko lepsza niż pomniki i gale ku czci. Piękna.

Aga Zaryan „Umiera piękno”

Kuba Knoll

5 myśli w temacie “Poezja zniszczonego miasta”

Dodaj odpowiedź do Chimeryk Anuluj pisanie odpowiedzi